Odkąd
poznałam Kuroshitsuji, czyli jakieś półtora roku temu, stało się ono moją
ulubioną serią. Nie będę teraz wdawać się w szczegóły, bo to nie miejsce i nie
czas (o tym napiszę kiedyś osobnego posta), ale tytułem wstępu powiem Wam, że
dzięki Kuroszowi moje życie stało się lepsze.
Zaczęłam
czytać chaptery w Internecie, oczywiście po angielsku, ale uznałam też, że nie
obejdzie się bez tomików. Uważam, że należy szanować autorów i wspierać ich w
każdy możliwy sposób. Wobec temu zaopatrzyłam się w całą serię Kuroshitsuji.
Jednak było mi mało, dlatego postanowiła kupić sobie również tomik po japońsku.
Kiedy już skończę naukę (czyli za półtora roku) powinnam być zdolna bez
problemu przeczytać go w wersji japońskiej (wtedy pojawi się post o różnicach w
tłumaczeniu :P).
Ten
post chciałabym poświęcić różnicom w wydania tomików. Posiadam obie wersje i
mogłam strona po stronie dokładnie przyjrzeć się wszystkim różnicom w
wykonaniu.
Pierwsze,
co rzuca się w oczy, to format mangi. Wersja polska, wydawana przez Waneko,
jest nieco mniejsza od oryginału. Posiada standardowy wymiar tomiku, chociaż
różnice między wielkościami kodeksów nie są tak duże, jak te pomiędzy wydaniem
standardowym, a powiększonym, jakie oferuje to wydawnictwo. Japoński tomik więc
wielkością plasuje gdzieś pomiędzy naszym standardem i powiększeniem.
Pewnie
część z Was wie, a jak nie wie, to właśnie sza chwilę się dowie – Waneko od
jakiegoś czasu wydaje coraz gorzej. Za doskonały przykład może posłużyć pierwszy
tom Requem dla Róż, który miał swoją premierę w marcu. Na jego temat też pojawi
się osobny post, więc wspomnę jedynie, że format mangi jest niestandardowy –
węższy, na czym czytelnicy wiele stracili, bo zamiast pomniejszyć obraz,
pracownicy wydawnictwa zwyczajnie poucinali niektóre strony. No i ktoś porobił
tam chyba z dwudziestomilimetrowe spady…
Powracając: w przypadku pierwszego
tomiku Kuroshitsuji wszystko zgodne jest z oryginałem, strony i panele są
pełne, nie brakuje żadnych grafik i wszystkie informacje, wraz z grafiką
zawarte na obwolucie, zostały przetłumaczone i dołączone do polskiego wydania. Jak możecie zauważyć
na zdjęciach poniżej, Waneko zrezygnowało z błyszczących, srebrnych elementów,
zastępując je odpowiednikami w kolorze… sraczkowato-złotym i matowym.
Papier w
polskim tomiku jest zdecydowanie jaśniejszy, zaś czerń tuszu bledsza niż ta w
wersji japońskiej. Faktura papieru również się różni. W tomiku japońskim użyto
lekko chropowatego, niepylącego papieru, podczas gdy wersja polska jest gładka,
ale w niektórych miejscach drobne skazy na czerni świadczą o tym, że w procesie
drukowania musi mieć mnóstwo fruwających w powietrzu pyłków, które osiadając na
tuszu spowodowały pojawienie się tych drobnych uchybień. Nie jest jednak
tragicznie. Mimo tego, że tomik japoński jest lżejszy, większy i solidniej
wykonany, produkcja Waneko nie wypada źle. Wprawdzie bałabym się mocno otworzyć
mangę w obawie o to, że zwyczajnie część bloku odklei mi się od okładki, ale
jeszcze mi się to nie zdarzyło, więc nie jest tak źle.
Co do
tłumaczenia nie mogę się zbytnio wypowiedzieć. Nie znam japońskiego na tyle, by
móc porównywać, wiem za to, że w 22 tomie Kuroshitsuji tłumacz powinien dostać
srebrnymi sztućcami za to, co zrobił, bo tak gorsząco niepasującego języka nie
widziałam już dawno. Na szczęście to tylko jednorazowa wpadka, więc z racji
uwielbiania dla serii, nie przestanę kupować kolejnych tomów. Mogę za to
powiedzieć coś o onomatopejach, bo od razu rzuciło mi się to w oczy. Dotąd nie
porównywałam innych oryginalnych wydań z polskimi odpowiednikami, ale nieco
boli mnie to, że takie „brzdęk” czy inne „ślizg” zostało przez Waneko zupełnie
pominięte. Tym bardziej, że wymazanie takiej onomatopei nie wymaga nawet
narzędzia klonowania. Nie rozumiem tej decyzji, to zwyczajnie zuboża odbiór
historii.
Na
razie to właściwie tyle. To zaledwie kilka drobnych różnic i okazja do tego, by
poszpanować oryginalnym tomikiem :P. Mam nadzieję, że kiedy się poduczę, będę
mogła powiedzieć coś więcej. O Kuroshitsujii jako serii będę zapewne mówić
jeszcze nie raz, więc wszystkich spragnionych mojego zdania na temat Kurosza,
nowych tomików i rozdziałów, zapraszam do odwiedzania bloga. No, to tyle na tę
chwilę. Pamiętajcie, wspierajcie ulubionych autorów! J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz