wtorek, 3 maja 2016

GFantasy - czyli gazeta po japońsku

        Japończycy są mali i chudzi, zaś ich gazety mangowe wręcz przeciwnie - są duże i grube. I to jest w nich piękne!

        Jako mangozjeb nie mogłabym sobie podarować, żeby chociaż raz nie kupić sobie gazetki, jeszcze pachnącej japońską drukarnią, tylko dlatego, że na okładce jest moja ulubiona postać, a do miesięcznika dokładają plakat z kabedonem. No nie byłabym sobą, gdybym nie zamówiłam.

        No więc zamówiłam, na cdjapan, wraz z pierwszym tomikiem Kuroshitsuji po japońsku. Złożyłyśmy się na paczkę z Kei – moją mangozjebaną mentorką – bo portal liczy sobie za przesyłkę, tyle, że chcąc kupić sama gazetę i komiks, zapłaciłabym za nie mniej, niż za dowóz. Widocznie cdjapan wysyła swoje gadżety pierwszą klasą i dlatego zawsze docierają nienaruszone. Przynajmniej nie słyszałam jeszcze o tym, żeby dotarły uszkodzone.




         Japońska gazeta, konkretnie GFantasy, jak możecie zauważyć, jest naprawdę gruba. Nie sądziłam, że będzie aż tak wielka, ale w końcu gdzieś muszą się pomieścić te nowe chaptery mang, prawda? I tak nasze wszystkie Otaku, Kawaii [*] (niech moje nastoletnie życie spoczywa w pokoju) i inne tego typu cieniutkie podkładki pod talerz chowają się przy japońskiej gazecie mangowej. Jak widzicie, wszystko jest po japońsku, nie, żeby to było coś dziwnego.

         Pierwsze kilkadziesiąt stron gazety to reklamy mang wydawanych przez GFantasy, gadżetów, wydarzeń związanych z publikowanymi seriami – czyli to, czym właściwie w całości są te nasze polskie gazetki. Jest też rozkładówka (chociaż nie taka prawdziwa J ) z pytaniami i odpowiedziami, są opisy nowych komiksów, zapowiedzi… Wszystko piękne, kolorowe i strasznie przytłaczające. Japończycy może i lubią taką dawkę wrażeń, ale dla mnie (poza tym, że nie znam japońskiego na tyle dobrze, by móc swobodnie czytać zawarte na łamach czasopisma treści) jest tego zbyt dużo i chwilami nie wiem, gdzie i na co patrzeć. Ten wszechobecny przepych sprawia jednak, że nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w GFantasy DUŻO SIĘ DZIEJE. Bo i tak jest w rzeczywistości, ale o tym za chwilę.
         Poniżej zamieszczam kilka zdjęć. Musicie mi wybaczyć słabą jakość niektórych, ale ręce tak mi się trzęsą, że zwyczajnie nie byłam w stanie zrobić lepszych. Niestety to nie zależy ode mnie i czasem zdjęcia będą po prostu rozmazane (albo znajdę sobie profesjonalnego fotografa xD).






Opis składania gadżetu dołączonego do gazety

Reklama musicalu Kuroshitsuji

Nie wiem, o co tu właściwie chodzi :P

         Po serii reklam, nowości i innych zachęt do wydawania pieniędzy, przychodzi pora na część właściwą magazynu, czyli mangi. W każdym numerze publikowane są najnowsze chaptery serii, którymi zajmuje się czasopismo. Co ciekawe, kilka z nich (co słabo widać na zdjęciach) zostało wydrukowanych na kolorowym papierze. Mamy więc do czynienia z mangami na tradycyjnym, białym papierze wpadającym nieco w kremowy, mamy ten rozdziały żółte, błękitne i różowe. Wygląda to naprawdę ciekawie. Urozmaica czytanie i przeglądanie gazety i pomaga zainteresowanym konkretnymi seriali, odnaleźć je w magazynie.




         Kiedy już zapoznamy się z treścią rozdziałów, możemy wypełnić dołączony na końcu gazety formularz, poprzez który głosujemy na ulubiony tytuł. Niestety zabawa dotyczy tylko ludzi posiadających japoński adres, więc nie mogłam wziąć udziału. A szkoda, bo chciałam wesprzeć ulubioną autorkę. Dzięki takim głosowaniom ustala się popularność serii i podejmuje się decyzję o przedłużeniu lub zakończeniu serii, dlatego wypełnienie formularza ma niezwykłe znaczenie dla autorów mang. Jeśli kiedyś przyjdzie Wam mieszkać w Japonii, gorąco zachęcam do głosowania!

         Na koniec pokażę Wam jeszcze prezenty dołączone do tego wydania magazynu. Składany Undertaker oraz plakat kabedon z Sebastianem z Kuroshitsuji.
 
Tak, dobrze widzicie, noga mu odpadła xD

A to główny powód, który pchnął mnie do kupienia tego numeru GFantasy :)

A czy Wy macie w swojej kolekcji jakiś japoński magazyn? 

1 komentarz: