wtorek, 26 kwietnia 2016

Dakimakura - pluszowy husbando

                Jak na porządnego mangozjeba przystało, odkąd poznałam swojego husbando, zapragnęłam móc się do niego przytulić, wycałować go i ogrzewać w łóżku… No dobra, przesadzam, ale trochę beki być musi xD.

                Dakimakura, bo o niej ma być ten artykuł, to podłużna poduszka; w anglieskim używa się określenia „body pillow”, a u nas (w Lidlu na przykład) nazwano ją „poduszką do spania na boku”. Ja jednak wolę pozostać przy nazwie oryginalnej, japońskiej, bo nie jest tak żenująca jak ta polska. Z reguły taka dakimakura ma 150 cm długości i około 80 cm szerokości, chociaż ten drugi wymiar zależy już od producenta (zarówno wkładów jak i poszewek). Co sprawia, że dakimakury są takie fajne? No oczywiście to, że w Internecie (w sklepach stacjonarnych też) można zaleźć mnóstwo poszewek z postaciami z anime i filmów. Większość z nich przedstawia leżące postaci, co najwyżej lekko roznegliżowane, część jednak bardzo sugestywnie nawiązuje do seksu. Nie oceniam, bo uważam, że w sypialni każdy może robić to, na co ma ochotę (dopóki nie łamie prawa), ale sama nie chciałabym mieć takiej zboczonej poduszki.

Dakimakura: Sebastian Michaelis

niedziela, 24 kwietnia 2016

Tonąc w mangach - Kuroshitsuji: Tomik Japoński vs Tomik Polski

                Odkąd poznałam Kuroshitsuji, czyli jakieś półtora roku temu, stało się ono moją ulubioną serią. Nie będę teraz wdawać się w szczegóły, bo to nie miejsce i nie czas (o tym napiszę kiedyś osobnego posta), ale tytułem wstępu powiem Wam, że dzięki Kuroszowi moje życie stało się lepsze.
                Zaczęłam czytać chaptery w Internecie, oczywiście po angielsku, ale uznałam też, że nie obejdzie się bez tomików. Uważam, że należy szanować autorów i wspierać ich w każdy możliwy sposób. Wobec temu zaopatrzyłam się w całą serię Kuroshitsuji. Jednak było mi mało, dlatego postanowiła kupić sobie również tomik po japońsku. Kiedy już skończę naukę (czyli za półtora roku) powinnam być zdolna bez problemu przeczytać go w wersji japońskiej (wtedy pojawi się post o różnicach w tłumaczeniu :P).
                Ten post chciałabym poświęcić różnicom w wydania tomików. Posiadam obie wersje i mogłam strona po stronie dokładnie przyjrzeć się wszystkim różnicom w wykonaniu.
                Pierwsze, co rzuca się w oczy, to format mangi. Wersja polska, wydawana przez Waneko, jest nieco mniejsza od oryginału. Posiada standardowy wymiar tomiku, chociaż różnice między wielkościami kodeksów nie są tak duże, jak te pomiędzy wydaniem standardowym, a powiększonym, jakie oferuje to wydawnictwo. Japoński tomik więc wielkością plasuje gdzieś pomiędzy naszym standardem i powiększeniem.


Książki grzechu warte - Basilur Tea Books

Może jeszcze o tym nie wiecie, bo tytuł i adres bloga były zbyt mało sugestywne, ale jestem mangozjebem ogromnie zakochanym w herbacie. Uwielbiam wszystkie nowości, niezwykłości, a także i zwykłości – z różnych przedziałów cenowych. Wobec tego na moim nowym ­– bardzo modnym, bo prawie że lifestlowym – blogusiu nie może zabraknąć mnóstwa wpisów na temat tak zacnego napoju.
W swojej kolekcji posiadam dwie pełne szuflady, jedną szafkę i pół blatu herbat rożnych firm, pochodzących z różnych krajów. Zacznę jednak od tych, które przyszły do mnie zaledwie kilka dni temu w paczuszce z: http://skelzherbatami.pl.


piątek, 22 kwietnia 2016

Mangozjeb w Herbacie Tonący

                Witajcie!
Jestem mangozjebem, który uwielbia herbatę. Ostatnio jadą autobusem śmiałam się, że założę bloga, na którym będę opisywać moje zdobycze mangowo-herbaciane, bo to teraz takie popularne się stało, żeby chwalić się tym, co się ma, w co się ubiera i czym się jara. Więc pomyślałam, że ja też zacznę, no bo dlaczego nie.
                Posty będą pojawiały się nieregularnie, ale nie martwcie się, na FP mojego bloga (Czarna Róża Demona) będę na bieżąco informować o nowych wpisach, więc jeśli jesteście ciekawi, co ciekawego trzymam w magazynie zwanym sypialnią, lajkujcie i śledźcie.

                Tyle tytułem wstępu – nie znoszę wstępów.