niedziela, 24 kwietnia 2016

Tonąc w mangach - Kuroshitsuji: Tomik Japoński vs Tomik Polski

                Odkąd poznałam Kuroshitsuji, czyli jakieś półtora roku temu, stało się ono moją ulubioną serią. Nie będę teraz wdawać się w szczegóły, bo to nie miejsce i nie czas (o tym napiszę kiedyś osobnego posta), ale tytułem wstępu powiem Wam, że dzięki Kuroszowi moje życie stało się lepsze.
                Zaczęłam czytać chaptery w Internecie, oczywiście po angielsku, ale uznałam też, że nie obejdzie się bez tomików. Uważam, że należy szanować autorów i wspierać ich w każdy możliwy sposób. Wobec temu zaopatrzyłam się w całą serię Kuroshitsuji. Jednak było mi mało, dlatego postanowiła kupić sobie również tomik po japońsku. Kiedy już skończę naukę (czyli za półtora roku) powinnam być zdolna bez problemu przeczytać go w wersji japońskiej (wtedy pojawi się post o różnicach w tłumaczeniu :P).
                Ten post chciałabym poświęcić różnicom w wydania tomików. Posiadam obie wersje i mogłam strona po stronie dokładnie przyjrzeć się wszystkim różnicom w wykonaniu.
                Pierwsze, co rzuca się w oczy, to format mangi. Wersja polska, wydawana przez Waneko, jest nieco mniejsza od oryginału. Posiada standardowy wymiar tomiku, chociaż różnice między wielkościami kodeksów nie są tak duże, jak te pomiędzy wydaniem standardowym, a powiększonym, jakie oferuje to wydawnictwo. Japoński tomik więc wielkością plasuje gdzieś pomiędzy naszym standardem i powiększeniem.







                Pewnie część z Was wie, a jak nie wie, to właśnie sza chwilę się dowie – Waneko od jakiegoś czasu wydaje coraz gorzej. Za doskonały przykład może posłużyć pierwszy tom Requem dla Róż, który miał swoją premierę w marcu. Na jego temat też pojawi się osobny post, więc wspomnę jedynie, że format mangi jest niestandardowy – węższy, na czym czytelnicy wiele stracili, bo zamiast pomniejszyć obraz, pracownicy wydawnictwa zwyczajnie poucinali niektóre strony. No i ktoś porobił tam chyba z dwudziestomilimetrowe spady… 

                Powracając: w przypadku pierwszego tomiku Kuroshitsuji wszystko zgodne jest z oryginałem, strony i panele są pełne, nie brakuje żadnych grafik i wszystkie informacje, wraz z grafiką zawarte na obwolucie, zostały przetłumaczone i dołączone do polskiego wydania. Jak możecie zauważyć na zdjęciach poniżej, Waneko zrezygnowało z błyszczących, srebrnych elementów, zastępując je odpowiednikami w kolorze… sraczkowato-złotym i matowym.

                Papier w polskim tomiku jest zdecydowanie jaśniejszy, zaś czerń tuszu bledsza niż ta w wersji japońskiej. Faktura papieru również się różni. W tomiku japońskim użyto lekko chropowatego, niepylącego papieru, podczas gdy wersja polska jest gładka, ale w niektórych miejscach drobne skazy na czerni świadczą o tym, że w procesie drukowania musi mieć mnóstwo fruwających w powietrzu pyłków, które osiadając na tuszu spowodowały pojawienie się tych drobnych uchybień. Nie jest jednak tragicznie. Mimo tego, że tomik japoński jest lżejszy, większy i solidniej wykonany, produkcja Waneko nie wypada źle. Wprawdzie bałabym się mocno otworzyć mangę w obawie o to, że zwyczajnie część bloku odklei mi się od okładki, ale jeszcze mi się to nie zdarzyło, więc nie jest tak źle.

                Co do tłumaczenia nie mogę się zbytnio wypowiedzieć. Nie znam japońskiego na tyle, by móc porównywać, wiem za to, że w 22 tomie Kuroshitsuji tłumacz powinien dostać srebrnymi sztućcami za to, co zrobił, bo tak gorsząco niepasującego języka nie widziałam już dawno. Na szczęście to tylko jednorazowa wpadka, więc z racji uwielbiania dla serii, nie przestanę kupować kolejnych tomów. Mogę za to powiedzieć coś o onomatopejach, bo od razu rzuciło mi się to w oczy. Dotąd nie porównywałam innych oryginalnych wydań z polskimi odpowiednikami, ale nieco boli mnie to, że takie „brzdęk” czy inne „ślizg” zostało przez Waneko zupełnie pominięte. Tym bardziej, że wymazanie takiej onomatopei nie wymaga nawet narzędzia klonowania. Nie rozumiem tej decyzji, to zwyczajnie zuboża odbiór historii.


                Na razie to właściwie tyle. To zaledwie kilka drobnych różnic i okazja do tego, by poszpanować oryginalnym tomikiem :P. Mam nadzieję, że kiedy się poduczę, będę mogła powiedzieć coś więcej. O Kuroshitsujii jako serii będę zapewne mówić jeszcze nie raz, więc wszystkich spragnionych mojego zdania na temat Kurosza, nowych tomików i rozdziałów, zapraszam do odwiedzania bloga. No, to tyle na tę chwilę. Pamiętajcie, wspierajcie ulubionych autorów! J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz